Gdy spędzasz czas na oglądaniu Netflixa z przyjaciółmi, zwykle myśli się, że wszyscy znajdują się w jednym pomieszczeniu. Jednak nie zawsze tak jest; możecie oglądać ten sam film w oddzielnych domach. Jeśli często spędzasz czas na wspólnym oglądaniu Netflixa z dalekimi znajomymi, warto przyjrzeć się rozszerzeniu Chrome o nazwie Netflix Party. Umożliwia ono synchronizację odtwarzania wideo, co sprawia, że zarówno Ty, jak i Twój przyjaciel możecie jednocześnie oglądać tę samą scenę. Dzięki temu unikasz spoilerów, a także zyskujesz lepsze doświadczenia podczas seansu. Oto jak to działa.
Aby rozpocząć, zainstaluj Netflix Party, a następnie odwiedź stronę Netflix w swojej przeglądarce. Wybierz film lub serial, który chcesz obejrzeć, i uruchom odtwarzanie. Następnie kliknij ikonę NP na pasku narzędzi i wybierz opcję „Rozpocznij imprezę”.
Rozszerzenie generuje link, który możesz udostępnić swoim znajomym. Po kliknięciu w link, muszą oni być zalogowani na swoje konto Netflix w przeglądarce. Nie potrzebują instalować rozszerzenia, aby synchronizować postęp oglądania. Link, który wysyłasz, jest zmodyfikowanym odnośnikiem do filmu lub serialu, który zamierzacie oglądać, i zawiera wszystkie niezbędne informacje. Odbiorca zobaczy ikonę NP po odwiedzeniu linku i musi kliknąć ją, aby dołączyć do wspólnego oglądania.
Netflix Party oferuje również funkcję czatu w odtwarzaczu wideo. Możesz ją ukryć, jeśli nie chcesz rozmawiać podczas seansu. Należy jednak pamiętać, że pasek czatu zajmuje miejsce w odtwarzaczu, co może być nieco uciążliwe.
W przypadku, gdy Twój znajomy mieszka w innym kraju, gdzie dany film lub serial nie jest dostępny, Netflix Party nie będzie w stanie temu zaradzić. Jeśli film nie jest dostępny, nie będziecie mogli go wspólnie oglądać. Jeżeli Twój znajomy korzysta z VPN, który umożliwia dostęp do treści zablokowanych geograficznie, rozszerzenie będzie działać bez zarzutu.
Pobierz Netflix Party z Chrome Web Store
Zaktualizowano: 7 grudnia 2020 r. o godzinie 23:29
newsblog.pl
Maciej – redaktor, pasjonat technologii i samozwańczy pogromca błędów w systemie Windows. Zna Linuxa lepiej niż własną lodówkę, a kawa to jego główne źródło zasilania. Pisze, testuje, naprawia – i czasem nawet wyłącza i włącza ponownie. W wolnych chwilach udaje, że odpoczywa, ale i tak kończy z laptopem na kolanach.