W obecnych czasach dostarczanie jedzenia to znacznie więcej niż tylko zamówienie pizzy. Gdy przebywasz w domu, wystarczy kilka kliknięć, aby zamówić jedzenie na wynos z ulubionych lokalnych lokali. Kurier dostarczający jedzenie może zostawić zamówienie tuż przed drzwiami.
Czy dostawa jest bezpieczna w czasie pandemii COVID-19?
Według Stephena Morsa, epidemiologa z Uniwersytetu Columbia, „gotowane jedzenie zazwyczaj nie stanowi zagrożenia, chyba że zostanie skażone po przygotowaniu”. Można unikać surowych składników, takich jak sałatki, ale „ryzyko związane z jedzeniem gotowanym, które było odpowiednio przygotowane, jest minimalne”.
Morse dodał: „Zakażenie może występować poprzez zanieczyszczone przedmioty, ale sądzimy, że głównym sposobem przenoszenia wirusa są krople wydychane z dróg oddechowych”. Tak podaje CDC. Dlatego największe ryzyko wiąże się z kaszlem, kichaniem lub oddychaniem w pobliżu innych osób. Interakcja z dostawcą może być w tej sytuacji najbardziej niebezpieczna.
To jeden z powodów, dla których wiele firm dostawczych wprowadza opcję „bezkontaktowej dostawy. Możesz poprosić, aby jedzenie zostało pozostawione pod drzwiami, co eliminuje konieczność kontaktu z dostawcą – można także dać napiwek online. Nawet jeśli aplikacja nie oferuje opcji bezkontaktowej, możesz skontaktować się z dostawcą przez aplikację i poprosić o zostawienie zamówienia pod drzwiami.
Po odebraniu jedzenia warto umyć ręce po dotknięciu opakowania i przed spożyciem. Przenieś jedzenie z pojemnika do innego naczynia.
Wiele stanów zezwala restauracjom i barom na prowadzenie działalności w zakresie dostaw oraz na wynos, nawet jeśli nie mogą obsługiwać klientów na miejscu. Wiele firm dostawczych obecnie rezygnuje z opłat za dostawę dla niezależnych lokali, aby wspierać małe biznesy w tym trudnym czasie. Z tego, co wiemy, zamawianie jedzenia z restauracji to doskonały sposób na wsparcie lokalnych przedsiębiorstw oraz chwilę wytchnienia od gotowania.
Jak zamawiać jedzenie online
Większość platform dostawy działa podobnie jak Uber czy Lyft – płacą kierowcom za odbieranie zamówionego jedzenia z restauracji i dostarczanie go do klientów. Kierowcy są zatrudniani przez firmy kurierskie, a nie przez same restauracje.
Niektóre restauracje mogą być dostępne jedynie w określonych aplikacjach. Warto sprawdzić kilka z nich, jeśli nie możesz znaleźć swojego ulubionego lokalu w pierwszej aplikacji, którą sprawdzasz.
Zazwyczaj zapłacisz więcej niż przy osobistym odbiorze. W przypadku niektórych lokali ceny mogą być wyższe niż w restauracji, a także warto uwzględnić opłaty za dostawę i napiwki. Niemniej jednak, wiele z tych usług oferuje zniżki na pierwsze zamówienie.
Oto lista usług dostawczych, uporządkowana według popularności:
DoorDash to obecnie najczęściej wybierana usługa dostawy jedzenia w USA, oferująca dostęp do ponad 300 000 restauracji w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.
Grubhub to znana platforma dostawcza, która również współpracuje z ponad 300 000 restauracjami. Należy do tej samej firmy co Seamless.
Uber Eats jest częścią Ubera. Używa sieci kierowców Ubera do odbierania jedzenia z pobliskich lokali i dostarczania go do klientów.
Postmates to usługa, która oferuje dostawę z lokalnych restauracji oraz innych firm, takich jak sklepy spożywcze, alkohole, odzież i leki.
Waitr działa w niektórych stanach USA i oferuje również dostawę zbliżeniową. W twojej okolicy mogą być dostępne także inne, mniejsze usługi, takie jak Waitr.
Po wyborze aplikacji dostawowej i znalezieniu restauracji wystarczy założyć konto i złożyć zamówienie. Możesz to zrobić przez stronę internetową lub zainstalować aplikację na swoim iPhonie lub urządzeniu z systemem Android. Możesz także dać napiwki online i przekazać kierowcy instrukcje (np. aby zostawił jedzenie przed drzwiami). Cały proces jest prosty, a tę samą aplikację można wykorzystać do przyszłych zamówień.
Niektóre restauracje, takie jak pizzerie, mogą mieć własnych kierowców dostawczych. Jeśli masz ulubioną restaurację, warto zadzwonić i zapytać o najlepszy sposób zamawiania jedzenia na dostawę.
newsblog.pl
Maciej – redaktor, pasjonat technologii i samozwańczy pogromca błędów w systemie Windows. Zna Linuxa lepiej niż własną lodówkę, a kawa to jego główne źródło zasilania. Pisze, testuje, naprawia – i czasem nawet wyłącza i włącza ponownie. W wolnych chwilach udaje, że odpoczywa, ale i tak kończy z laptopem na kolanach.