Miejsca z amunicją jako niespodziewane sanktuaria morskie
Na Morzu Bałtyckim zaobserwowano zaskakujące zjawisko ekologiczne, gdzie niewybuchy amunicji z czasów nazistowskich, dziedzictwo przeszłych konfliktów, nieoczekiwanie stały się tętniącymi życiem siedliskami dla życia morskiego. Eksploracje podwodne w Zatoce Lubeckiej w Niemczech ujawniły gęste populacje organizmów, w tym rozgwiazd, robaków i różnych bezkręgowców, kolonizujących tę uśpioną broń, podkreślając niezwykłą zdolność natury do ponownego wykorzystania nawet najbardziej niebezpiecznych ludzkich odpadów.
Rozkwitający podwodny ekosystem
Najnowsze badania przeprowadzone przez zespół niemieckich naukowców na wcześniej niezbadanej części Zatoki Lubeckiej udokumentowały niezwykłą obfitość życia na zatopionej amunicji. Nagrania zarejestrowane przez bezzałogowy pojazd podwodny na głębokości 20 metrów ujawniły nie tylko liczne pociski manewrujące z czasów nazistowskich, ale także zdumiewającą gęstość organizmów morskich. Naukowcy odnotowali około 40 000 zwierząt na metr kwadratowy, głównie robaków morskich, rozwijających się na powierzchni tej amunicji.
Badanie, opublikowane w czasopiśmie Communications Earth & Environment, wskazuje, że oprócz robaków morskich, amunicja służy jako podłoże dla alg, stułbi, małży i innych epifauny. Obserwowano również trzy gatunki ryb, kraby, ukwiały i rozgwiazdy. Chociaż większość stworzeń unikała bezpośredniego kontaktu z materiałem wybuchowym, odnotowano znaczący wyjątek: zgromadzenie ponad 40 rozgwiazd na odsłoniętym kawałku TNT, zachowanie, które nadal intryguje badaczy. Jedna z hipotez sugeruje, że rozgwiazdy te mogą żywić się filmami bakteryjnymi tworzącymi się na korodującym materiale wybuchowym.
Odporność natury w obliczu toksyczności
Pomimo inherentnej toksyczności związków wybuchowych zawartych w amunicji, życie morskie wydaje się przystosowane do współistnienia w tych środowiskach. Obserwacje wykazały, że stworzenia takie jak kraby wykazywały normalne zachowania, takie jak żerowanie. Ironia tego, że te narzędzia zniszczenia stają się ostoją życia, nie umyka społeczności naukowej. Zjawisko to przypomina inne przypadki, w których dzika przyroda przystosowała się lub rozkwitła na obszarach dotkniętych działalnością człowieka lub zanieczyszczeniem, takie jak odrodzenie populacji zwierząt w strefie wykluczenia wokół katastrofy nuklearnej w Czarnobylu.
Historycznie dno Morza Bałtyckiego miało niewiele znaczących twardych powierzchni poza mułem i piaskiem, które są mniej sprzyjające dla niektórych gatunków morskich. Usunięcie naturalnych głazów na potrzeby rozwoju infrastruktury na początku XX wieku dodatkowo zmniejszyło dostępność siedlisk. W rezultacie zatopiona amunicja, wraz z wrakami statków w innych regionach, zapewniła niezbędne twarde podłoże, którego potrzebuje życie morskie.
Implifikacje dla ochrony przyrody i przyszłe badania
Odkrycie rodzi ważne kwestie dotyczące ostatecznego wycofania i usunięcia tych podwodnych arsenałów. Naukowcy opowiadają się za zastąpieniem oczyszczonej amunicji sztucznymi strukturami rafowymi, takimi jak kamienie lub beton, aby zapewnić ciągłość tych kluczowych ekosystemów morskich. Planowane są dalsze badania, w tym rozmieszczenie kamer poklatkowych do monitorowania zachowań gatunków, zwłaszcza rozgwiazd gromadzących się na TNT, w celu uzyskania głębszego wglądu w ich interakcje z niebezpiecznymi materiałami.
Badania te wpisują się w szersze ustalenia dotyczące znaczenia ekologicznego struktur stworzonych przez człowieka w środowiskach morskich. Wcześniejsze badania podkreślały, jak wraki statków, na przykład, stały się bogatymi punktami bioróżnorodności, zapewniając schronienie, żerowiska i miejsca odpoczynku dla szerokiej gamy organizmów morskich, od mikroorganizmów po duże drapieżniki. Odporność i zdolność adaptacji życia morskiego w tych niekonwencjonalnych siedliskach stanowią potężne świadectwo trwałej siły systemów naturalnych.
newsblog.pl
Maciej – redaktor, pasjonat technologii i samozwańczy pogromca błędów w systemie Windows. Zna Linuxa lepiej niż własną lodówkę, a kawa to jego główne źródło zasilania. Pisze, testuje, naprawia – i czasem nawet wyłącza i włącza ponownie. W wolnych chwilach udaje, że odpoczywa, ale i tak kończy z laptopem na kolanach.