Kupowanie online zawsze wiąże się z pewnym ryzykiem. Każdy, gdziekolwiek, może wystawić coś na sprzedaż, a często nie ma możliwości odwołania się w przypadku problemów. Nawet duże platformy, takie jak Amazon, z dziesiątkami tysięcy sprzedawców, nie są odporne na podróbki i oszustwa. Fotografowie wydają miliardy każdego roku, więc są oczywistym celem. Przyjrzyjmy się, jak bezpiecznie kupować sprzęt fotograficzny online, a przynajmniej jak robić to tak bezpiecznie, jak to tylko możliwe.
Jak często występuje podrabiany sprzęt fotograficzny?
Podrabiany sprzęt fotograficzny jest, jeśli nie powszechny, to zdecydowanie obecny na rynku. To, w jaki sposób jest podrabiany, zależy od konkretnego produktu.
Akcesoria do aparatów są najbardziej narażone na podróbki. Szacuje się, że nawet jedna trzecia sprzedanych kart pamięci SanDisk to podróbki. Powód, dla którego są tak powszechne, jest prosty: SanDisk jest łatwym celem, ponieważ ich karty są bardzo popularne, a oszuści mogą je sfałszować, po prostu naklejając etykietę na tanią kartę. Podróbki zostały nawet sprzedane na Amazonie.
Podobnie, firma Canon miała problemy z fałszerzami produkującymi podróbki swoich lamp błyskowych, a także były fałszywe uchwyty baterii firmy Nikon. Tego rodzaju akcesoria to żyła złota dla oszustów, ponieważ produkty działają, a większość ludzi nie potrafi zauważyć różnicy. Jeśli zdjęcia zapisują się na karcie pamięci w Twoim aparacie, dlaczego miałbyś kwestionować jej autentyczność? Dopiero gdy tani chip w środku zawodzi, możesz zdać sobie sprawę, że zostałeś oszukany.
W przypadku większych przedmiotów, takich jak aparaty i obiektywy, problemy są nieco bardziej subtelne. Kamery są drogie i technicznie trudne w produkcji, więc są znacznie trudniejsze do sklonowania. Zamiast tego, oszuści kupią tańszy aparat i zmienią oznaczenia, aby wyglądał jak droższy model. Na przykład Nikon D7100 jest na tyle podobny do znacznie droższego D610, że oszuści mogą tanio wymienić oznaczenia.
Zaktualizowano: 10 grudnia 2020 o 3:08
newsblog.pl
Maciej – redaktor, pasjonat technologii i samozwańczy pogromca błędów w systemie Windows. Zna Linuxa lepiej niż własną lodówkę, a kawa to jego główne źródło zasilania. Pisze, testuje, naprawia – i czasem nawet wyłącza i włącza ponownie. W wolnych chwilach udaje, że odpoczywa, ale i tak kończy z laptopem na kolanach.