Temat mikrotransakcji wzbudza wiele emocji wśród społeczności graczy. Oto dlaczego tak wiele osób ma z nimi problem.
Czym są mikrotransakcje?
Na początku ery gier wideo proces zakupu tytułów był niezwykle prosty. Wystarczyło udać się do sklepu z elektroniką lub grami, nabyć grę na konsolę lub komputer, a następnie cieszyć się nią w zaciszu domowym.
Rozwój internetu, w szczególności szybkie połączenia szerokopasmowe oraz WiFi, przyczynił się do wzrostu sprzedaży gier w formie cyfrowej. Teraz można kupować gry bez wychodzenia z domu, korzystając z platform takich jak Steam, Playstation Network, Nintendo eShop, a także mobilnych sklepów jak App Store i Google Play. Gry pobierane są bezpośrednio na urządzenia i można od razu zacząć grać.
Jednakże rosnąca popularność cyfrowej sprzedaży gier doprowadziła także do rozwoju mikrotransakcji. Obejmują one wszelkie zakupy dokonywane w ramach gry, takie jak przedmioty, skórki, ulepszenia czy funkcje premium. Mikrotransakcje stały się integralną częścią wielu nowoczesnych gier, zarówno w aplikacjach mobilnych, jak i w produkcjach dużych studiów deweloperskich, co często wywołuje kontrowersje wśród graczy.
Potencjalne koszty mikrotransakcji
Mikrotransakcje w grach często wprowadzane są w formie losowych paczek przedmiotów, które można uzyskać dzięki generatorowi liczb losowych. Gracze mogą zdobywać je bezpłatnie, ale istnieje również możliwość ich zakupu za prawdziwe pieniądze.
Istnieje również cały podgatunek gier opartych na losowych skrzynkach z nagrodami, znany jako „gry gacha”, które najczęściej występują w darmowych grach mobilnych. Koncepcja ta wzorowana jest na japońskich automatach, w których za gotówkę lub żetony można otrzymać losową zabawkę w kapsule.
Gry gacha często zachęcają graczy do wydawania dużych sum pieniędzy na konkretne tytuły, a osoby, które wydają na nie znaczne kwoty, określane są mianem „wielorybów”. Wiele osób porównuje te gry do automatów do gry, które nie oferują jednak wypłat pieniędzy.
Wielu graczy uważa również, że jeśli zapłacili 60 USD za grę premium, to konieczność dodatkowej opłaty za odblokowanie zawartości, która już znajduje się w grze, jest przejawem chciwości. Przykładem mogą być popularne gry sportowe, jak seria NBA 2K czy FIFA, które oferują tryby zbierania kart kolekcjonerskich do odblokowywania dodatkowej zawartości. Karty te są dostępne w losowych paczkach, które można nabyć za określoną kwotę.
Wpływ mikrotransakcji na mechanikę gry
Innym problemem związanym z mikrotransakcjami jest ich potencjalny wpływ na mechanikę gier. Często projektowane są one w taki sposób, aby skłaniać graczy do dokonywania zakupów. W przypadku gier darmowych może to polegać na ograniczeniu liczby dostępnych rozgrywek w danym czasie lub nieustannym wyświetlaniu reklam.
Wiele mobilnych aplikacji korzysta z tzw. ciemnych wzorów, czyli interfejsów stworzonych w celu nakłonienia użytkowników do podejmowania niezamierzonych decyzji. Może to przybierać formę strategii projektowych, które sprawiają, że niektóre przyciski są bardziej widoczne niż inne.
Zmiany te dotyczą także dużych tytułów. Niektóre gry celowo spowalniają postęp, zwiększają rzadkość przedmiotów lub blokują dostęp do niektórych obszarów, chyba że gracze zdecydują się na zakup specjalnych przedmiotów czy wzmocnień. Takie podejście jest szczególnie powszechne w grach MMO oraz w tytułach online dla wielu graczy.
Dobrym przykładem jest gra Fallout 76 od Bethesda Game Studios, która przy premierze borykała się z licznymi problemami technicznymi. Jednak jednym z kluczowych zarzutów była kwestia mikrotransakcji. Ceny wielu przedmiotów w sklepie Atom były absurdalnie wysokie, na przykład kosmetyczny strój Świętego Mikołaja kosztował 20 USD, co zauważył Eurogamer. W sklepie sprzedawano także przedmioty, które dawały przewagę tym graczom, którzy je nabyli.
Gry, które umożliwiają uzyskanie przewagi w rozgrywce poprzez mikrotransakcje, są często określane przez graczy jako „zapłać, aby wygrać”. W takich przypadkach gracze, którzy inwestują więcej pieniędzy, zyskują lepszy sprzęt i umiejętności, co prowadzi do sytuacji, w której liczy się bardziej, kto wydał więcej, niż kto lepiej gra.
Istnieje jednak pewna szara strefa. Gra może oferować korzyści dla graczy, którzy spędzają godziny na rozwijaniu postaci, ale jednocześnie pozwalać innym na pominięcie tej pracy za pomocą płatności. Jeśli jednak proces poziomowania zająłby na przykład 1000 godzin, pytanie o etykę takich mikrotransakcji staje się bardziej skomplikowane.
Nie wszystkie mikrotransakcje są „Pay to Win”
Nie można jednak generalizować, że wszystkie mikrotransakcje są złe i niepopularne wśród graczy. Istnieją mikrotransakcje, które nie wpływają na rozgrywkę i nie są traktowane jako „płatność za wygraną”.
Przykładem pozytywnego wykorzystania mikrotransakcji jest niezwykle popularny tytuł Battle Royale, Fortnite. Gra jest całkowicie darmowa na wszystkich platformach, co czyni ją dostępną dla graczy w każdym wieku. Wszystkie dochody pochodzą z kosmetycznych mikrotransakcji, co oznacza, że gracze nie mogą płacić za przewagę w grze; mogą jedynie dokonywać zakupów na skórki, tańce i inne elementy, które zmieniają wygląd ich postaci. Dzięki temu wszyscy gracze mają równe szanse, a wydawanie pieniędzy nie wpływa na przebieg rozgrywki.
Podobnie kilka innych gier online, takich jak Dota 2, Counter-Strike: GO czy Overwatch, również stosuje modele mikrotransakcji, które nie są tak krytykowane przez społeczność graczy. Wszystkie te tytuły oferują jedynie przedmioty kosmetyczne, eliminując tym samym potencjalne korzyści dla tych, którzy dysponują większym budżetem.
newsblog.pl
Maciej – redaktor, pasjonat technologii i samozwańczy pogromca błędów w systemie Windows. Zna Linuxa lepiej niż własną lodówkę, a kawa to jego główne źródło zasilania. Pisze, testuje, naprawia – i czasem nawet wyłącza i włącza ponownie. W wolnych chwilach udaje, że odpoczywa, ale i tak kończy z laptopem na kolanach.